#78 'Między falami' Sarah Moss


Prostota okładki i opis z tyłu książki spowodowały, że zdecydowałam się na tę pozycję. Tyle mi wystarczyło na początek. Czy treść okazała się równie wciągająca i spełniła moje oczekiwania?


'Strach pulsuje w żyłach, w uszach, za uszami. Okazuje się, że to strach nadaje znaczenie czasowi. Bo tak naprawdę boimy się, że czas Miriam się kończy.'


Historia przedstawiona jest oczami Adama - ojca, męża i pana domu w dosłownym tego słowa znaczeniu. Adam nie pracuje na pełen etat, to Emma - jego żona zarabia na dom. Mężczyzna dorywczo wykłada na uniwersytecie i pisze książkę o historii katedry w Coventry.

Pewnego dnia Adam otrzymuje telefon ze szkoły. Jego starsza córka Miriam została znaleziona pod drzewem na boisku, nieprzytomna. Przestała oddychać, jej serce się zatrzymało. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało. Nastolatka spędza kilkanaście dni w szpitalu, jednak nawet po powrocie do domu nie została postawiona jednoznaczna diagnoza...


'Rodzice na placu zabaw praktycznie przestali się do mnie odzywać. Nawet teraz nie jestem pewien, czy wiedziałbym co powiedzieć ojcu, którego córka trafiła do szpitala na czas nieokreślony.'


Czytając, jesteśmy świadkami załamania rodzinnej codzienności. Jedno zdarzenie w okamgnieniu zaburza codzienny, uporządkowany cykl. Adam - pełniący rolę matki mężczyzna ponad wszystko kocha swoje córki. Choroba Miriam postawiła jego życie na głowie. Zaczął w każdej chwili zastanawiać się, czy któraś z dziewczynek znów nie przestanie oddychać, czy nie umrze. Stał się nadopiekuńczy i przewrażliwiony. Jednocześnie jego relacje z żoną nie są w najlepszej kondycji. Każde z rodziców próbuje poradzić sobie z nagłą chorobą Miriam na swój sposób.

Książka prawie w całości pozbawiona jest dialogów. Historia przedstawiona jest jako relacja ojca z przebiegu wydarzeń. Czyta się to przyjemnie, brak dialogów nie przeszkadza we wciągnięciu się w historię. Ponadto, niektóre rozdziały poświęcone są katedrze w Coventry, co pozwala na chwilowe oderwanie się od historii rodziny.


'W szpitalu nikt nie jest całkiem rozbudzony i przytomny. Szpitale mają własne pole grawitacyjne, własną atmosferę, czuć to już na parkingu.'


Literatura współczesna i obyczajowa to gatunki, które poruszają codzienne tematy i problemy. Historia pomimo odmiennej formy opowieści, podobała mi się i jestem nią usatysfakcjonowana. Warto po nią sięgnąć, warto poznać historię Adama, Emmy, Miriam i Rose. Warto sprawdzić czy i jak choroba Miriam wpłynęła na losy rodziny.


'Narodziny oznaczają też śmierć. Każda miłość oznacza utratę. Nie ma opcji zapasowych, alternatyw, nowych szans, nie da się napisać na nowo naszej historii.'


OCENA:  7/10

Za książkę dziękuję Wydawnictwu:
~A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że tutaj jesteś. Zostaw proszę komentarz, który zmotywuje mnie do dalszej pracy i ulepszania bloga. Jeśli nie chcesz odnieść się do mojej opinii napisz po prostu co polecasz do przeczytania :)

Copyright © Aga Zaczytana , Blogger